Czołem wszystkim fanom Dramione!
Możecie narzekać, że jest jakiś kolejny zastój, ale musicie wiedzieć, że go nie ma. Jak każdy mamy wakacje, więc nie dodajemy wielu nowych notek. Ale dzisiaj pomyślałam sobie, że coś wam pokażę :) I "zagramy" sobie w komentarzach. Uprzedzam, nie ma nagród, ale najlepsze propozycje pojawią się w kolejnej mojej notce. A więc do środka :D
Jak widzicie jest to pojedynek magicznych szachów pomiędzy Harrym a Draco. Zastanawia mnie to, czy ktoś z Was rozmyślał nad tym, jakby potoczyły się losy Harry'ego, gdyby na pierwszym roku zakolegował się z Draco. Co by się zmieniło w tej powieści. Czy istnieje możliwość, by Harry, będąc w Gryffindorze, mógł się przyjaźnić zarówno z Ronem i Hermioną, jak i z Draco? A może Święta Trójca nie składała się z trójki Gryfonów, ale z dwóch Gryfonów i jednego Ślizgona?
A może macie jeszcze jakieś inne pomysły?
Ja na przykład wyobrażam sobie Naszą Trójcę w składzie Harry, Ron, Draco, którzy nie lubią Hermiony (w końcu Hermiona na początku książki drażniła chłopców), ale z czasem o jej względy zaczyna starać się Draco. I wtedy, gdyby J.K.Rowling wpadła na tak "genialny" pomysł jak ja, mogłoby się rozwinąć wątek Dramione. A tak... Hmm... No cóż: nie ma nic :D
Ja nie marudzę, tylko czekam na wasze propozycje ewentualnej przyjaźni pomiędzy Gryfonami i Ślizgonem. :)
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji,
Poem
Hm, ludzie milczą to ja ruszę mózgownicą.
OdpowiedzUsuńNo więc tak, Harry przyjmuje propozycję Draco na pierwszym roku i zaczynają się kumplować, ale doskonale wszyscy wiemy, że Draco jest synem Lucjusza, a Lucjusz trzyma po stronie Czarnego Pana. Voldemort z kolei hejtuje przecież Pottera. Szybko więc Draco stanąłby na rozdrożu : rodzina czy przyjaciele? I tu jest problem, bo u Rowling te dwie wartości zawsze szły w parze. No ale dobra, idziemy dalej, zakładając, że Draco decyduje dalej przyjaźnić się z Harrym (powiedzmy, że za Hermioną początkowo nie przepada ze względu na pochodzenie, ale później zaczyna przekonywać się do niej przez wzgląd na Pottera), myślę, że ostatecznie powstałaby platynowa (od grzywy naturalnie) czwórka. W Czarze Ognia Wiktor Krum oberwałby pewnie Avadą od Dracze za podbijanie do Hermiony i zostałby wysłany na odsiadkę do Askabanu. I tak skończyłaby się ich wspaniała przyjaźń, do czasu wojny ponownie mielibyśmy Złotą Trójkę :D
---
Opcja druga - Harry podczas ceremonii przydziału nie chciał trafić do Slytherinu.. no cóż poniekąd właśnie przez Dracona. Skoro więc hipotetycznie postanawiają zaprzyjaźnić się od razu pierwszego dnia, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Potter został Ślizgonem. Tam szybko uczy się nienawiści do Gryfonów, mugolaków i transmutacji, zostaje pupilkiem Snape'a, a sam Lucjusz Malfoy przekonuje Voldemorta, żeby dał chłopakowi spokój, bo ten wcale nie jest podobny do swoich rodziców. Po ukończeniu Hogwartu Draco i Harry idą na prywatne lekcje czarnej magii do Czarnego Pana, a potem wspólnie pokonują go i podbijają świat.
Chyba jest już odrobinę za późno, żebym pozwalała sobie puszczać wodze fantazji, więc najlepiej będzie jak na tym skończę :D
Ciao!
Platynowa Czwórka <3 Świetna nazwa ;D
UsuńFaceless - widzę, że jesteś w swoim żywiole! :D
UsuńHaha, Craus, ja tylko czekam, aż ktoś każe mi napisać o tym opowiadanie :P
Usuńhmm w sumie zabawa niezła, no to mój pomysł następujący :
OdpowiedzUsuńDraco trafia do Hogwartu rok później, przez co za wszelką cenę chce poznać słynnego Potter'a, przez trzy lata chodzi za trójką krok w krok, ale oni go zbywają. W domu węza zaczyna mu się obrywać za kontakty z Gryffonami, wiec w czwartej klasie obrót o 180 stopni. Zaczynają się wyzwiska i ogólna złość. Dramione zaczyna się kiedy Draco dochodzi do wniosku, że od początku tylko Hermiona była dla niego miła(miała czas itd) i to może być sposób na dojście do Harry'ego i informacji dla Czarnego Pana. Draco zaczyna sie w tym gubić, dopiero Hermiona wskazuje mu dobrą drogę. Późnij Harry i Ron przepraszają go za olewanie, a on ich za wyzwiska. Po wojnie zaczyna się rywalizacja pomiędzy Draco a Ronem.
Krótko, ale jakoś tak mi przyszło to piszę:)
Pozdrawiam Syntia
Niestety, nie umiem się nie rozpisywać, więc muszę dać opowiadanie w paru komentarzach :C
OdpowiedzUsuńPewnego dnia, kiedy w Hogwarcie wybuchła wojna między współzałożycielami odezwał się pradawny głos Merlina, którego słychać go było wiele mil od szkoły. Zrzucił on klątwę na potomków założycieli:
Usuń"Ten, który czystość krwii przełożył nad harmonię poniesie karę. Potomek, w którym zakrzewiona jest ideologia Salazara Slytherina rozerwie kajdany u stóp mugolaków. To on zakocha się na śmierć i życie w osobie, którą nienawidził całym sercem i duszą. W tysięczne urodziny założenia Hogwartu, zrozumie błąd popełniany przez wieki. Będzie wybrańcem, który zmieni dotychczasowe życie w świecie magicznym."
W dawnym świecie czarodziei panowało wiele rodów o szlachetnej, czystej krwi. Ród Blacków, Potterów, Rodzina Longbottom, Malfoyów ale też Wesleyów. Czarny Pan chcąc nie chcąc nie mógł ingerować w pradawne relacje między nimi, gdyż był świadomy, że były one zbyt mocne aby je zniszczyć lub zasadzić w ich sercach nowe ideologie. Każdy z rodów miał korzenie z chodź jednym założycielem Hogwartu. Postanowił zebrać swoich popleczników i w miarę upływu czasu pokazać się światu. Kiedy przystąpił do działania postanowił złapać byka za rogi i wejść prosto w paszczę lwa. Zabił Lili i Jamesa Potterów, Longbottonów też nie oszczędził. Malfoyowie i Blackowie widząc potęgę Voldemorta postanowili się do niego przyłączyć.
Tak minęły lata a Harry Potter, Draco Malfoy, Ron Wesley oraz Hermiona Granger rozpoczęli naukę w Hogwarcie. Minęły wakacje a piąty rok nie miał się różnić od tych poprzednich. Pare śmiercionośnych pająków, wielka glizda w kanałach, klaun o dwóch twarzach z turbanem na głowie, wilkołaki i inne stwory - sielankowe życie w Hogwarcie, kto by nie chciał mieć odrobiny dreszczyku w życiu.
- On coś znowu knuje. - Powiedział pewnego dnia Harry przyglądając się Mapa Huncwotów. Hermiona przewróciła oczami.
Usuń- To ślizgon czego się spodziewasz?- Odpowiedziała ozięble. Miała dość tego tematu; "Draco jest w kiblu", "Malfoy śpi" i olaboga "Ślizgon jest na lekcji". Wszyscy wiedzieli, że wybrańcowi już odwala, miał na punkcie ślizgona obsesję.
A dodatkowo jest lepszy w eliksirach. - Pomyślała Hermiona.
Nazajutrz Harry wyjechał z Dumbeldorem na misje o której oni tylko wiedzieli. Ron próbował zrobić esej na transmutację. A panna Ja-Wszystko-Oddaje-W-Terminie-Bo-Odrabiam-Zadania-Sekundę-Po-Ich-Dostaniu przechadzała się po Hogwarcie. Niestety pech chciał, że zachciało jej się ... siusiu.
Kurwa.- Pomyślała.- Nie pójdę do łazienki tej chorej Marty.
Była skazana na jej jojczenie, które było gorsze niż wycie wilkołaków w porze godowej. Otworzyła niepewnie drzwi, usłyszała męski głos, nie donośny taki jak u zdrowego samca, był on cichy bez skrawka nadziei.
- On mnie zabije. - Powiedział patrząc w lustro.
- Zawszę mogę ci odstąpić jeden kibelek. - Pokazała na kabinę. - Tamten w rogu.
Wychudzony chłopak o stalowych włosach nie zaśmiał się, załkał cicho a zły mimowolnie spływały mu po policzkach spadając do umywalki. W jednej sekundzie odwrócił się w stronę Hermiony wyciągając w jej stronę różdżkę. Dziewczyna w jednej chwili stanęła przy nim i obniżyła rękę, może to ta gryfońska odwaga, może widziała, że jest zbyt słaby żeby cokolwiek komuś zrobić.
- Draco.. - Szepnęła cicho a włosy na jego karku zjeżyły się.
- Co tam Granger, zęby na palniku skracałaś czy ktoś ci je tak równo ubił? - Nie powiedział tego ślizgon tylko Jęcząc Marta, której szczerze nie znosiła. Hermiona wymierzyła w nią różdżką i niczym Bogusław Linda z filmu "Psy" rzekła:
- Wypierdalać! - I rzucała w jej stronę różnymi zaklęciami. Skarcając się od razu w myślach za swoje niewyrafinowane słownictwo. Kiedy była zajęta próbą zabicia nieżywej osoby usłyszała za sobą:
- Potter kazał Ci mnie szpiegować Ty wredna podstępna szla...
- Co chcesz robić w przyszłości? - Hermiona odwróciła się w jego stronę niezwarzajac na próbę obrazy jej osoby.
Zmieszany Draco przesłał jej pytające spojrzenie.
- Jakie masz plany: ministerstwo, oświata, Mung? Przecież nie cały czas będzie wojna, życie musi się kiedyś stać lepsze. - Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Czasami nie chodzi o to żeby poprawić jakość bytu. - Draco westchnął i przełknął ślinę bo gula w gardle nie pozwoliła mu na kontynuowanie. - Czasami nie chodzi o to żeby życie zmieniło się na egzystencje o lepszej wartości. Czasami chodzi o to żeby zmienić je na cokolwiek, bo ludzie upadają już tak nisko, że nikt im nie pomoże a najbliższe spotkanie to te ze śmiercią.
- Draco - Zaczęła niepewnie przyglądając mu się. - Voldemort i tak zabije wszystkich. Co z tego, że zrobisz to zadanie, które teraz ci powierzył. I nie przerywaj mi. - Dodała szybko widząc, że ten zabiera się do spytania skąd wie. - Zabije cię i całą twoją rodzinę za jakiś błąd. Ile tak wytrzymasz, rok, miesiąc? Pomogę ci. - Wyciągnęła w jego stronę rękę w której trzymała różdżkę tak aby on mógł ją wziąć, był to gest mówiący, że ktoś ma czyste intencje. - Wszyscy ci pomożemy, jeśli tylko zechcesz.
- Nikt mi nie pomoże! - Krzyknął, zabierając jej różdżkę. - Nikt! Skoro ty wiesz o mojej misji on pewnie też, jestem skończony, wszystko spierdoliłaś, zabiłaś mnie! - Wymierzył jej mocnego liścia w policzek.
- Wiesz, niekiedy warto podać komuś rękę, mimo że znajduję się na dnie. - Wyciągnęła z jego stronę rękę aby oddał jej różdżkę, co Draco uczynił. - Może ktoś pociągnie tą osobę na dno, może ktoś zdoła go wyciągnąć ale jedno jest pewne nie będzie już samotny. - Rzuciła mu przez ramię.
Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Była noc, Dumbeldor stał na wysokiej wierzy a przed nim Draco, który mierzył w niego różdżką. Obok nich stała zgraja śmierciożerców, pod wieżą Harry, który był niewidzialny i spetryfikowany.
Usuń- Zabij go! - Krzyczała do ucha Dracona Bellatriks.
- Nie umiem.. - Powiedział drżącym głosem.
- Petrificus totalus - Usłyszeli wszyscy i w jednej chwili śmierciożercy zostali jakby zmrożeni. - Draco .. - Westchnęła Hermiona. - Proszę cie. Opanuj się, nie jesteś zabójcą! - Krzyknęła w jego stronę. Zdezorientowany ślizgon jeszcze mocniej ścisnął rękę.
Jego rodzina zginie. On zginie. Ale jeśli zginie jeden z najsilniejszych czarodziei na świecie, którzy są po stronie dobra .. Ona też może zginąć. Draco zaczął wszystko kalkulować w myślach. Co zrobić?
- I właśnie w tym momencie stanęłam przed Dumbeldorem z rozłożonymi rękoma i powiedziałam mu, że żeby zabić jego musi zabić mnie. - Powiedziała starsza kopia Hermiony o dwa lata. - Wiecie co zrobił? - Wyrzucił różdżkę przez okno jakby się tego wstydził i przytulił mnie a różdżka mi wypadła. - Westchnęła odkładając książkę na bok. - Debil no, moje zaklęcie przestało działać. Rozegrała się niezła jadka, Dumbeldor zginął ratując nas. To był wspaniały człowiek. - Uśmiechnęła się sama do siebie. - Dlatego nazwaliśmy kota Dumbi, narazie nie chcemy dzieci. - Zachichotała. - Ron nie pomagaj mu!
- Nic się nie martw wiewiórko moja. Szach. - Uśmiechnął się nadwyraz przyjaźnie a zarazem cwano w stronę gryfonów. Hermiona pokiwała z niedowierzaniem głową.
- Jak ja kocham tą zgraję - Pomyslała.
Cóż chciałam być kreatywna, mam nadzieje, że komuś się spodoba :)
UsuńPozdrawiam, Monika :)
Materiał na miniaturkę :) Dzięki za udział w tej grze :D
UsuńBezbłędne: "Dumbledore zginął ratując nas. Dlatego kota nazwaliśmy Dumbi."
Czy ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? :D
No to teraz ja! Lucjusz jest zachwycony tym, ze Draco zaprzyjaznil sie z Potterem. Harry jest w Slytherinie- wszak jego najlepszy kumpel tez tam trafil, wiec nie mial potrzeby blagac Tiary Przydzialu, by uchowala go od Domu Weza.
OdpowiedzUsuńSzlachetne geny Zlotego Chlopca daja jednak o sobie znac i Potter widzi, ze to jak Slizgoni traktuja mugokaki, Nevilla i Weasleyow to nie jest fajna zabawa. Zaprzyjaznia sie najpierw z Ronem, a Fraco bedac nim zafascynowany musi to zaaakceptowac. Po tym, jak uratowali Hermione od trolla wybucha sprzeczka pomiedzy Draconem, a Harrym- bo przeciez badz co badz to mugolaczka. Tak wiec wszedzie laza we czworke, ale to Harry wszystkich "spina" ze soba, pozostali na siebie warcza. Ale Draco, spedzajac badz co badzo duzo czasu ze soba- choc sa w dwoch roznych domach- Malfoy widzi, jaka jest Hermiona w roznych sytuacjach, a ona jako czysta dobroc nie potrafi byc dla niego tak wredna jak on dla niej. Spragniony milosci chlopak zakochuje sie w niej, a ona jako jedna z nielicznych obok okropnego arystokraty z wlasnym ego tak wysokim, ze Mount Everest to przy tym scianka wspinaczkowa dla srednio rozgarnietego kotka, widzi w nim wartosciowego czlowieka. Natchniony sila milosci Draco przywozi Hermione na ferie do domciu, czym niemal przyprawia swoich szanownych rodzicow o zawal. Z czasem jednak mr and mrs Malfoy przekonuja sie oodobnie jak wczesniej ich syn, ze Hermionka pelna radosci nie uprzedza sie do nich, mimo ze wcale nie byli milusi w stosunku do niej. Wszyscy uznaja, ze wlasciwie to olac system i na koniec Cyzia z Hermiona potajemnie razem wyzeraja Nutelle lyzkami prosto ze sloika o polnocy, co jest akcja bardzo, bardzo pasujaca mi do zimnych arystokratow, jakimi Malfoyowie pozostaja.
Mlodzi dostaja blogoslawienstwo obu rodzicow i kontynuuja nauke, a na siodmym roku wyruszaja bawic sie w chowanego z Smiercioadami we czworke, chroniac przed tem Lucka i Cyzie, ktorzy chcac niechcac zakumplowuja sie z Zakonem, a Cyzia wspolnie z Molly martwia sie o dzieci. I znowu jedza Nutelle prosto ze sloika. Tak smakuje najlepiej!!!!