środa, 28 listopada 2012

Bo ja chodzę na pole.


Cześć, co tam u was. Słychać? Dni stają się coraz krótsze, ale pogoda jak na koniec listopada jest zaskakująco ładna. 

Co ja to miałam wam napisać? A no tak już wiem.

Niektóre z was, ale to mniejszość wie, że pochodzę z województwa małopolskiego.  A dokładnie mieszkam 30 km od Krakowa.  I co w związku z tym zapytacie? A to, że z tego powodu jestem dziwna. Jestem dziwna, bo większość osób chodzi na dwór, a ja nie. Ja tak jak moi znajomi, rodzina oraz przyjaciele nieważne czy starzy czy młodzi chodzę na pole. Tak u mnie zamiast iść na dwór mówi się, że idzie się na pole to taka przypadłość osób pochodzących z Krakowa i jego okolic. Pamiętam jak na początku moja współlokatorka nie wiedziała, o co mi chodzi. – dziewczyna mieszkała na wsi koło Puław. -  Bo jak powiedziałam, że idę na pole, to ona zastanawia się, gdzie ja mam pole i z czym w centrum Krakowa.

A teraz wytłumaczę wam, po co to pisałam. Zastanawia mnie po prostu czy wy też macie jakieś takie słowa. Takie, które są w waszych okolicach i nigdzie indziej. Nie chodzi mi tutaj o jakiś szkolny slang tylko właśnie coś, czego używają i młodzi i starzy ludzie w waszych okolicach.  Podzielcie się tym w komentarzach.

Na koniec przypominam o trwającym do 20 grudnia konkursie miniaturowych.  Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, o co chodzi to proszę zapoznać się z tymi informacjami zamieszczonymi pod tym linkiem-> KONKURS

pozdrawiam Karolina.

No i trzymajcie kciuki za naszą kochaną Alex, żeby jak najszybciej wyzdrowiała. Kuruj się kochana :-) 

42 komentarze:

  1. u mnie chyba nie ma takich słów, albo nie pamiętam :D ale u mojej koleżanki na wsi pod Białymstokiem mówią : "Idziemy na gumno", "na gumnie" czyli na pole/u, łąkę/ce, ogólnie za gospodarstwo :D jak pierwszy raz to usłyszałam to myślałam że chodzi o takie miejsce gdzie się wyrzuca obornik , czyli potocznie g*wno :D tam też mówią ciuki, na kitki ze słomy lub zboża :D takie typowo wiejskie aspekty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt typowo wiejskie. A gumno to po prostu budynki gospodarskie.

      Usuń
    2. ja mieszkam na wsi [okolice Suwałk] i u mnie nie mówi się "gumno" ;)

      Usuń
    3. Bardziej na południu Podlasia to określenie jest używane.

      Usuń
    4. być może , ale nawet moi rodzice nie słyszeli o niczym takim, nawet moja mama, która pochodzi z Białegostoku

      Usuń
    5. To podobnie jak ja, ale gdyby nie rodzina na wsi też zapewne bym się w tym nie orientowała.

      Usuń
  2. Stwierdzam, że nie jesteś dziwna, bo ja też często mówię, że idę na pole, choć go nie mam ;) A co do słówek, to jedyne, co przychodzi mi do głowy to kołaczyk :D Mieszkam na Śląsku i dla nas to normalna drożdżówka (czy słodka bułka) z czymś tam i każdy wie o co chodzi, a kuzynka studiująca we Wrocławiu i koleżanka, która ma rodzinę w Kalwarii Zebrzydowskiej, zawsze produkują się w sklepie, żeby wytłumaczyć, o co im chodzi ;P Nie mówię o samej gwarze, choć jakby tam pogrzebać, to niektóre słówka są co najmniej dziwne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak gwara śląska ma dużo takich słówek. I nie tylko śląska, bo każda.

      To mnie zaskoczyłaś, bo pole to tak jak pisałam przeważnie moje okolice.

      Usuń
    2. W sumie nie wiem, skąd się to w moich okolicach wzięło... Może stąd, że moje miasto to zbiór ludzi z całej Polski?
      A co do samej gwary, to zgadzam się w zupełności :)

      Usuń
  3. U nas się chodzi na pole i na podwórku, na obiad je się kartofle, ziemniaki i pyry :D
    No i się choruje do tego z rozmachem, przez dwa tygodnie xD
    Powoli zdrowieję, ale dziękuję za życzenia :D
    Mam dużo wolnego czasu, więc robię szablony na blogi :D Chyba widać na załączonym obrazku ;)
    Jak się podoba? :>
    ~ Alex ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No, ja jestem ze wschodu Polski i u mnie naturalne są takie słowa jak sinopapuciasty, o czym nikt w okolicach Warszawy, gdzie teraz mieszkam, nie ma pojęcia. Ogólnie, takich słów jest dużo (chociażby, niektórzy nie słyszeli nazwy kartofle, choć to raczej niemieckie xD), co doprowadza mnie czasem do szału, jak muszę coś komuś tłumaczyć przez pół godziny. Jak mi się jeszcze jakieś ciekawe przypomną, to napiszę.

    A co do "pójścia na pole" nie uważam tego za dziwne - u mnie niby mówi się o "pójściu na dwór", ale z takim określeniem też się spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. dwa regionalizmy, które mi przychodzą do głowy, a z których zawsze śmiali się znajomi z innych terenów to: apałonik i denko :D pochodzę z okolic Białegostoku ;) słyszeliście o tych słowach? zgadnijcie co oznaczają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białystok to moje rejony, ale niekoniecznie kojarzę te regionalizmy.

      Usuń
    2. Wujek google mówi, że to deska do krojenia.

      Usuń
    3. Regionalizmy białostockie są tu: http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Polski_-_Regionalizmy_bia%C5%82ostockie#A

      Choć z tych wypisanych na wiki, używa się raczej niewiele, a przynajmniej nie u mnie w mieście. W jako takim użyciu zauważam te: borowik, browar, buc, chodnik, czereśniak, dziengi, dwór, dziady, iść z buta, gnić, kitrać, limo, namolny, ramka, rugać się, rynek, sałata i sałaciarz, siatka, tak o, tołk i tołkować, wajcha, za frajer, zapalić , zapojka, zapasy, zaraz.
      Co do pozostałych to albo nie miałam pojęcia o ich istnieniu znaczeniu, albo używa się ich wśród starszych pokoleń jak np. moi dziadkowie.

      Usuń
    4. A ja wiem, co znaczy denko! Denko to przykrywka od garnka xD Pochodzę z krańca województwa Mazowieckiego i u mnie to słowo także znajduje się w słowniku xD

      Usuń
  6. Ach, małopolska, pochodzę z Krakowa, więc też od zawsze chodzę "na pole". Jako studentka polonistyki mogę powiedzieć, że w tym przypadku mamy do czynienia z regionalizmami. W Polsce wyróżnia się dwa główne - warszawki i krakowsko-poznański. Odmiany regionalizmów są różne (gramatyczne, fleksyjne, fonetyczne, morfologiczne, leksykalne...) i uwierz, nie tylko o znaczenia chodzi :) Jest to dosyć ciekawe, bo na co dzień zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze wypowiedzi są regionalizmem. Ale to temat na dłużą rozprawkę, a prosiłaś o przykłady, więc:
    drzewko - choinka, bańka - bombka, borówka - czarna jagoda, cygan - oszust, ciupać - rąbać siekierką, flaszka - butelka wódki, maciupinka - odrobina, pisak - flamaster, rodzynek -rodzynka, weka - bułka paryska, wypucowany - czysty, ziąb - zimno... i wiele, wiele innych :) Ciekawe jest to, że wiele regionalizmów zanika, wiele też przenika do innych miejscowości, rozszerzając się na całą Polskę. Fajny temat do poczytania, polecam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajnie wygląda ta wypowiedź :D Jest taka... profesjonalna :D
      Jak mniemam, podałaś przykłady regionalizmów z terenów Krakowa, lecz większość z nich ja, mieszkająca na mazurach, kojarzę :D
      ~ Alex, której nie chce się wylogowywać :D

      Usuń
    2. Większość z nich kojarzę xD

      Najbardziej dziwne jest to, gdy powiem ziąb, albo pisak, niektórzy nie wiedzą o co chodzi... A wydaje się to oczywiste!

      Usuń
    3. ziąb i pisak? Pierwsze słyszę, żeby ktoś nie wiedział, co to znaczy.

      Usuń
  7. Ja również Kraków, więc zdecydowanie "na pole" :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim miastem rodzinnym jest stolica Kujaw i my również mamy dziwne zwroty. Mówimy, że gotujemy kluski(na Pomorzu wszystkich to dziwi, bo przecież mówi się makaron), burtnik - mała zagadka - chyba nikt nie używa tego określenia nigdzie indziej. Poza tym wracając jeszcze do Pomorza często ludzie mówią "jo", co oznacza mniej więcej "faktycznie". Na ziemniaki stosuje się zamiennik kartofle. A na pół litra wódki, po prostu połówka bądź ćwiarta, jeśli mniejsza butelka. Ale to chyba popularne wszędzie. Oprócz tego często używa się dziwnych czasowników typu "mentolić", "pomerdać". I to chyba tyle, co przychodzi mi do głowy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mentolić i pomerdać kojarzę, z wódką to znane. Słyszałam już określenie kluski na makaron. Chociaż dla mnie to też było troszkę dziwne bo przecież kluski to kluski :D

      Usuń
    2. Z tych, które ty wymieniłaś, większość z nich jest mi znana, choć nie jestem z Kujaw xD Ale w końcu to nie tak daleko na pogranicze mazowieckiego i podlaskiego

      Usuń
  9. Oprócz burtnika, klusek i jo to u mnie używa się raczej wszystkich ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. a słyszałyście o ostrzynce? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O, świąteczny szablon - bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój blog : http://malfoyandme.blogspot.com/ . dopiero zaczynam :D . Miss Kath.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja będą ze Śląska mam pełno takich słów i jak się zapomnę to mówię po polsku i nagle wplatam jakieś Śląskie słówko i czasem śmieszne rzeczy wychodzą.
    Dla przykładu parę słówek:
    bana, filot, zol, glacok :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mieszkam 15 kilometrów od Krakowa i tak samo jak u ciebie 'idę na pole' oznacza, że wychodzę z domu i idę gdzieś np. się przejść. :) U mnie trochę jest zapożyczeń z Hiszpańskiego znaczy się moi znajomi mówią 'Si' zamiast 'Tak' ale tym się zaraziliśmy od siebie nawzajem. Ogólnie to chyba nic innego się nie zmienia. :) Chyba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 15 kilometrów od Krakowa w którą stronę?

      Usuń
    2. W stronę Warszawy, okolice Michałowic :)

      Usuń
    3. A to ja nie kojarzę, bo to w drugą stronę. Ja jestem z Chrzanowa.

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej, tu Hybrid Child, chciałabym dołączyć :D mój blog to: czerwona-parasolka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, informuję, że zakończyłam opowiadanie www.wbrew-woli.blog.onet.pl i jednocześnie chciałabym dołączyć z nowym - www.oh-mon-cher.blogspot.com Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy