Cześć, co tam u was. Słychać? Dni stają się coraz krótsze,
ale pogoda jak na koniec listopada jest zaskakująco ładna.
Co ja to
miałam wam napisać? A no tak już wiem.
Niektóre z was, ale to mniejszość wie, że pochodzę z województwa
małopolskiego. A dokładnie mieszkam 30
km od Krakowa. I co w związku z tym
zapytacie? A to, że z tego powodu jestem dziwna. Jestem dziwna, bo większość
osób chodzi na dwór, a ja nie. Ja tak jak moi znajomi, rodzina oraz przyjaciele
nieważne czy starzy czy młodzi chodzę na pole. Tak u mnie zamiast iść na dwór mówi
się, że idzie się na pole to taka przypadłość osób pochodzących z Krakowa i
jego okolic. Pamiętam jak na początku moja współlokatorka nie wiedziała, o co
mi chodzi. – dziewczyna mieszkała na wsi koło Puław. - Bo jak powiedziałam, że idę na pole, to ona
zastanawia się, gdzie ja mam pole i z czym w centrum Krakowa.
A teraz wytłumaczę wam, po co to pisałam. Zastanawia mnie po
prostu czy wy też macie jakieś takie słowa. Takie, które są w waszych okolicach
i nigdzie indziej. Nie chodzi mi tutaj o jakiś szkolny slang tylko właśnie coś,
czego używają i młodzi i starzy ludzie w waszych okolicach. Podzielcie się tym w komentarzach.
Na koniec przypominam o trwającym do 20 grudnia konkursie miniaturowych. Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, o co chodzi to
proszę zapoznać się z tymi informacjami zamieszczonymi pod tym linkiem-> KONKURS
pozdrawiam Karolina.
No i trzymajcie kciuki za naszą kochaną Alex, żeby jak najszybciej wyzdrowiała. Kuruj się kochana :-)
u mnie chyba nie ma takich słów, albo nie pamiętam :D ale u mojej koleżanki na wsi pod Białymstokiem mówią : "Idziemy na gumno", "na gumnie" czyli na pole/u, łąkę/ce, ogólnie za gospodarstwo :D jak pierwszy raz to usłyszałam to myślałam że chodzi o takie miejsce gdzie się wyrzuca obornik , czyli potocznie g*wno :D tam też mówią ciuki, na kitki ze słomy lub zboża :D takie typowo wiejskie aspekty :D
OdpowiedzUsuńFakt typowo wiejskie. A gumno to po prostu budynki gospodarskie.
Usuńja mieszkam na wsi [okolice Suwałk] i u mnie nie mówi się "gumno" ;)
UsuńBardziej na południu Podlasia to określenie jest używane.
Usuńbyć może , ale nawet moi rodzice nie słyszeli o niczym takim, nawet moja mama, która pochodzi z Białegostoku
UsuńTo podobnie jak ja, ale gdyby nie rodzina na wsi też zapewne bym się w tym nie orientowała.
UsuńStwierdzam, że nie jesteś dziwna, bo ja też często mówię, że idę na pole, choć go nie mam ;) A co do słówek, to jedyne, co przychodzi mi do głowy to kołaczyk :D Mieszkam na Śląsku i dla nas to normalna drożdżówka (czy słodka bułka) z czymś tam i każdy wie o co chodzi, a kuzynka studiująca we Wrocławiu i koleżanka, która ma rodzinę w Kalwarii Zebrzydowskiej, zawsze produkują się w sklepie, żeby wytłumaczyć, o co im chodzi ;P Nie mówię o samej gwarze, choć jakby tam pogrzebać, to niektóre słówka są co najmniej dziwne :D
OdpowiedzUsuńO tak gwara śląska ma dużo takich słówek. I nie tylko śląska, bo każda.
UsuńTo mnie zaskoczyłaś, bo pole to tak jak pisałam przeważnie moje okolice.
W sumie nie wiem, skąd się to w moich okolicach wzięło... Może stąd, że moje miasto to zbiór ludzi z całej Polski?
UsuńA co do samej gwary, to zgadzam się w zupełności :)
U nas się chodzi na pole i na podwórku, na obiad je się kartofle, ziemniaki i pyry :D
OdpowiedzUsuńNo i się choruje do tego z rozmachem, przez dwa tygodnie xD
Powoli zdrowieję, ale dziękuję za życzenia :D
Mam dużo wolnego czasu, więc robię szablony na blogi :D Chyba widać na załączonym obrazku ;)
Jak się podoba? :>
~ Alex ;D
Alex uwielbiam cię za ten szablon. Jak nie przepadam za jasnymi tak ten jest świetny. :*
UsuńYmm, dziękuję :D
Usuńnie masz za co.
UsuńMam :D
UsuńNo, ja jestem ze wschodu Polski i u mnie naturalne są takie słowa jak sinopapuciasty, o czym nikt w okolicach Warszawy, gdzie teraz mieszkam, nie ma pojęcia. Ogólnie, takich słów jest dużo (chociażby, niektórzy nie słyszeli nazwy kartofle, choć to raczej niemieckie xD), co doprowadza mnie czasem do szału, jak muszę coś komuś tłumaczyć przez pół godziny. Jak mi się jeszcze jakieś ciekawe przypomną, to napiszę.
OdpowiedzUsuńA co do "pójścia na pole" nie uważam tego za dziwne - u mnie niby mówi się o "pójściu na dwór", ale z takim określeniem też się spotkałam.
dwa regionalizmy, które mi przychodzą do głowy, a z których zawsze śmiali się znajomi z innych terenów to: apałonik i denko :D pochodzę z okolic Białegostoku ;) słyszeliście o tych słowach? zgadnijcie co oznaczają
OdpowiedzUsuńBiałystok to moje rejony, ale niekoniecznie kojarzę te regionalizmy.
Usuńdenko - dno?
UsuńWujek google mówi, że to deska do krojenia.
UsuńRegionalizmy białostockie są tu: http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Polski_-_Regionalizmy_bia%C5%82ostockie#A
UsuńChoć z tych wypisanych na wiki, używa się raczej niewiele, a przynajmniej nie u mnie w mieście. W jako takim użyciu zauważam te: borowik, browar, buc, chodnik, czereśniak, dziengi, dwór, dziady, iść z buta, gnić, kitrać, limo, namolny, ramka, rugać się, rynek, sałata i sałaciarz, siatka, tak o, tołk i tołkować, wajcha, za frajer, zapalić , zapojka, zapasy, zaraz.
Co do pozostałych to albo nie miałam pojęcia o ich istnieniu znaczeniu, albo używa się ich wśród starszych pokoleń jak np. moi dziadkowie.
A ja wiem, co znaczy denko! Denko to przykrywka od garnka xD Pochodzę z krańca województwa Mazowieckiego i u mnie to słowo także znajduje się w słowniku xD
UsuńAch, małopolska, pochodzę z Krakowa, więc też od zawsze chodzę "na pole". Jako studentka polonistyki mogę powiedzieć, że w tym przypadku mamy do czynienia z regionalizmami. W Polsce wyróżnia się dwa główne - warszawki i krakowsko-poznański. Odmiany regionalizmów są różne (gramatyczne, fleksyjne, fonetyczne, morfologiczne, leksykalne...) i uwierz, nie tylko o znaczenia chodzi :) Jest to dosyć ciekawe, bo na co dzień zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze wypowiedzi są regionalizmem. Ale to temat na dłużą rozprawkę, a prosiłaś o przykłady, więc:
OdpowiedzUsuńdrzewko - choinka, bańka - bombka, borówka - czarna jagoda, cygan - oszust, ciupać - rąbać siekierką, flaszka - butelka wódki, maciupinka - odrobina, pisak - flamaster, rodzynek -rodzynka, weka - bułka paryska, wypucowany - czysty, ziąb - zimno... i wiele, wiele innych :) Ciekawe jest to, że wiele regionalizmów zanika, wiele też przenika do innych miejscowości, rozszerzając się na całą Polskę. Fajny temat do poczytania, polecam i pozdrawiam :)
Bardzo fajnie wygląda ta wypowiedź :D Jest taka... profesjonalna :D
UsuńJak mniemam, podałaś przykłady regionalizmów z terenów Krakowa, lecz większość z nich ja, mieszkająca na mazurach, kojarzę :D
~ Alex, której nie chce się wylogowywać :D
Większość z nich kojarzę xD
UsuńNajbardziej dziwne jest to, gdy powiem ziąb, albo pisak, niektórzy nie wiedzą o co chodzi... A wydaje się to oczywiste!
ziąb i pisak? Pierwsze słyszę, żeby ktoś nie wiedział, co to znaczy.
UsuńJa również Kraków, więc zdecydowanie "na pole" :D
OdpowiedzUsuńMoim miastem rodzinnym jest stolica Kujaw i my również mamy dziwne zwroty. Mówimy, że gotujemy kluski(na Pomorzu wszystkich to dziwi, bo przecież mówi się makaron), burtnik - mała zagadka - chyba nikt nie używa tego określenia nigdzie indziej. Poza tym wracając jeszcze do Pomorza często ludzie mówią "jo", co oznacza mniej więcej "faktycznie". Na ziemniaki stosuje się zamiennik kartofle. A na pół litra wódki, po prostu połówka bądź ćwiarta, jeśli mniejsza butelka. Ale to chyba popularne wszędzie. Oprócz tego często używa się dziwnych czasowników typu "mentolić", "pomerdać". I to chyba tyle, co przychodzi mi do głowy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmentolić i pomerdać kojarzę, z wódką to znane. Słyszałam już określenie kluski na makaron. Chociaż dla mnie to też było troszkę dziwne bo przecież kluski to kluski :D
UsuńZ tych, które ty wymieniłaś, większość z nich jest mi znana, choć nie jestem z Kujaw xD Ale w końcu to nie tak daleko na pogranicze mazowieckiego i podlaskiego
UsuńOprócz burtnika, klusek i jo to u mnie używa się raczej wszystkich ;p
OdpowiedzUsuńa słyszałyście o ostrzynce? :)
OdpowiedzUsuńO, świąteczny szablon - bajka :)
OdpowiedzUsuńMój blog : http://malfoyandme.blogspot.com/ . dopiero zaczynam :D . Miss Kath.
OdpowiedzUsuńszablon! *.*
OdpowiedzUsuńA ja będą ze Śląska mam pełno takich słów i jak się zapomnę to mówię po polsku i nagle wplatam jakieś Śląskie słówko i czasem śmieszne rzeczy wychodzą.
OdpowiedzUsuńDla przykładu parę słówek:
bana, filot, zol, glacok :)
Mieszkam 15 kilometrów od Krakowa i tak samo jak u ciebie 'idę na pole' oznacza, że wychodzę z domu i idę gdzieś np. się przejść. :) U mnie trochę jest zapożyczeń z Hiszpańskiego znaczy się moi znajomi mówią 'Si' zamiast 'Tak' ale tym się zaraziliśmy od siebie nawzajem. Ogólnie to chyba nic innego się nie zmienia. :) Chyba
OdpowiedzUsuń15 kilometrów od Krakowa w którą stronę?
UsuńW stronę Warszawy, okolice Michałowic :)
UsuńA to ja nie kojarzę, bo to w drugą stronę. Ja jestem z Chrzanowa.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, tu Hybrid Child, chciałabym dołączyć :D mój blog to: czerwona-parasolka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej, informuję, że zakończyłam opowiadanie www.wbrew-woli.blog.onet.pl i jednocześnie chciałabym dołączyć z nowym - www.oh-mon-cher.blogspot.com Pozdrowienia! :)
OdpowiedzUsuń